piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 3.


Perrie's Pov
 Louisowi mogłam powiedzieć wszystko. Chociaż znaliśmy się zaledwie parę godzin, czułam jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi. 
 Louis jest... dosyć dziwnym człowiekiem. Cieszy się każdą drobną rzeczą, gestem... Rozśmiesza mnie na różne sposoby, na przykład swoimi głupimi napadami śmiechu. Jest bestroski jak dziecko, ale potrafi poważnie podejść do poważnych tematów. 
 Był też dobrym słuchaczem. Mówiłam mu o wszystkim. O tym co czuję,  co zazwyczaj robię... 
  I najważniejsze... po prostu był. Był przy mnie i wspierał mnie. Bardzo. Jak prawdziwy przyjaciel, którego tak bardzo teraz potrzebowałam. Wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Już dawno się tak nie czułam. Tak... szczęśliwa. Zaraził mnie swoją pozytywną energią. Niby miałam dziewczyny, ale już dawno coś się popsuło. Mamy przed sobą sekrety. Są teraz bardziej jak stare znajome. 
  A teraz nie myślicie sobie, że się w nim zakochałam, czy coś. Po prostu zjawił się jak jakiś cichy anioł z niebios, próbujący ocalić świat. Przed smutkiem. 
  Opowiadał również o sobie. Jego historie z dzieciństwa mnie rozwalały; On już dawno rozwalił system. Obiecał pokazać mi zdjęcia z tego istnie pięknego okresu jego życia. 
 Wymieniliśmy się numerami telefonów i przyrzekliśmy, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.
-Koniecznie - powiedział uśmiechając się.  Czy on kiedykolwiek się nie uśmiecha? - Jakby coś się stało to dzwoń. Będę... tak jakby twoim terapeutą.
-Hahah, zapamiętam. Tooo... do zobaczenia!
-Na pewno! - pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam za nim drzwi.  Dopiero teraz poczułam zmęczenie. Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. 23:53?! Już? 
Wzięłam prysznic i poszłam spać. To był długi dzień. 

¤¤¤¤¤¤¤ tydzień ¤¤¤¤¤ później ¤¤¤¤¤¤¤

  Ten tydzień był niezapomniany. Z dziewczynami już praktycznie nie utrzymywałam kontaktu. Jedynie nie zbywałam Jade i Eleanor, które często dzwoniły. Martwiły się, tego nie można było ukryć. Nawet raz spotkałam się z nimi... w tedy właśnie się pokłóciłyśmy. Właściwie nie mam pojęcia o co. "Zmieniłaś się" - mówiły - "odeszłaś..." "Bo wy mi na to pozwoliłyście. I nie żałuję " - dodałam. 
-O czym myślisz? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Louisa.
-O niczym - powiedziałam posyłając mu szczery uśmiech. 
  Jeśli chodzi o niego, zaczęliśmy się częściej spotykać. Jak przyjaciele. Wygłypialiśmy się i wogóle,  zwracając tym uwagę innych ludzi. Nie przeszkadzało mi to.
-Więc... przez ten tydzień byliśmy już chyba w każdym możliwym miejscu w Londynie. I co teraz?
-Och, nie masz racji. Najpierw byliśmy u ciebie, potem Big Ben, London Eye, w par...
-Tak, tak tak... w wielu miejscach.
-Chodzi mi tylko o to, że jeszcze nigdy nie byliśmy u mnie.
-Hm... to prawda. Czyli teraz u ciebie? 
-Tak. Co powiesz na... yyy...
-Sobota?
-Wieczorem? 
-Tak.
-To jesteśmy umówione. Skoczymy sobie na zakupki i pokupujemy lakiery i zrobimy babską noc... - nawijał szybko próbując naśladować głos dziewczyny.
-To nie jest zabawne - przerwałam poważnym tonem. Ale i tak potem z powrotem oboje tarzaliśmy się ze śmiechu na podłodze, co udzielało się też paru klijentom kawiarni, w której teraz byliśmy. 
-D-dlaczego?  - powiedziałam ocierając łzy szczęścia.
-Co dlaczego? - spytał ożywiony. 
-Dlaczego zaraziłam się twoim idiotyzmem?
-Yghym... podejżewam, że dlatego iż jestem idiotą... co już stwierdziłaś... a raczej stwierdzasz... co parę... minut?
-Tak - wyszczerzyłam się jak głupia - bo to prawda. 
-Wcale nie-e-eeeeeee. To nie prawda.
-Nie kłóć się ze mną!
-Okej... mamo - dodał ciszej, co i tak usłyszałam, i zganiłam morderczym spojrzeniem - Tak, ja ciebie też, Perrie. 

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ sobota ¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

  Do Louisa ubrałam się w to, chociaż i tak nie wiem, czy mój sweter przeżyje spotkanie z popkornem... ostatnio w kinie tak nie było... moja ulubiona bluza cała w soli i tłustych plamach po maśle. Ma być noc filmowa. No i mam wreszcie poznać przyjaciół Tomlinsona. 
  Szczerze, to nie mam ochoty tam iść. Mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy... coś niezwykłego. Z jednej strony rozsądek mówi- "nie idź! ", a z drugiej coś "chodź do mnie". Głupia sprawa. Jeszcze mój rozum mnie nie zawiódł... Ale kto normalny w dzisiejszych czasach słucha rozumu?
-Hej - przywitał mnie Louis - gotowa?
-Tak, ale...
-Co?
-Rozum mi mówi, że tam stanie się coś złego...
-Olej rozum. Kto w dzisiejszych czasach go słucha? Pf... ale w razie czego. Masz mnie przecież - uśmiechnął się zwycięsko.
-Ups, zapomniałam - wzruszyłam niewinnie ramionami i ruszyłam do jego auta.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤


Louis's Pov 
 Weszliśmy do środka mojego domu. Perrie wyglądała na zdenerwowaną, więc pocieszająco ją objąłem i potarłem jej plecy dłonią. Niemo podziękowała mi uśmiechem. Odwiesiłem swoją i kurtkę dziewczyny. Ja jako pierwszy wszedłem do salonu, aby upewnić się, że nikt z moich współlokatorów czegoś nie odwali. W progu przywitał mnie Harry.
-No, no... co za kultura Louis, nie ma co! - zawołał - nie wiesz, że damy mają pierwszeństwo? - durny kobieciarz. Jak ja mu wpierdole, a co gorsza Perrie to popamięta...
-Cześć wszystkim! - zawołała pojawiając się obok mnie. Jej strach z przed chwili nagle zniknął. Czasem nie kumam tej dziewczyny.
-Hej! Jestem Niall - jako pierwszy odezwał się blondynek. Podszedł do niej i tak po prostu przytulił. Wydawała się troche zdziwiona, ale po chwili uśmiechnęła się. 
-Perrie - odpowiedziała.
-Liam - szatyn podał jej rękę. 
-A ja to Harry - ucałował jej dłoń, na co trochę się skrzywiła, więc wszyscy się zaśmialiśmy. 
Ostatni podszedł Zayn. Nic nie powiedział, co było podejrzane. Wpatrywał się dziwnym wzrokiem w dziewczynę. Ona poprawiła się na miejscu i też obserwowała co zrobi. Dziwna sytuacja... na szczęście Louis bohate...
-Dobra... Perrie to jest Zayn, Zayn to Perrie - dziękuję Niall. Wielkie dzięki. Liam posłał mi rozbawione spojrzenie. "I co się cieszysz debilu" pomyślałem. Wtedy spoważniał. Liam i te jego poczytalności mózgowe... (albo raczej psychiczne...)
-Skądś cię kojarzę... - pierwszy odezwał się Zayn - Nie jesteś przypadkiem modelką Victoria's Secrets? - wyszczerzył się. Wszyscy prychneliśmy.
-A ty gwiazdą porno? - odszczekała się i słodko uśmiechnęła. Chłopak spoważniał.
-Już ją lubię - powiedział Liam.
-Nie wiedziałem, że takie słodkie dziewczynki oglądają takie filmy... - prychnął Zayn.
-A skąd pewność, że jestem słodka?
-Fakt. Już wiem... widziałem cię w burdelu.
-Ach, możliwe... że po pijaku widziałeś różne rzeczy i sytuacje...
-Ciebie oglądałbym tylko w takich sytuacjach.
-Dobra dosyć - przerwał Liam. I atmosfera nagle stała się napięta..
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
-Lou, możemy porozmawiać? - spytała szeptem, kiedy szliśmy za resztą w stonę sof. 
-Jasne. Chodź do kuchni - odszepnąłem - My idziemy po coś do żarcia! - zawołałem do pozostałych i pociągnąłem Perrie do owego pomieszczenia.
-O co chodzi? - spytałem od razu
-Ten chłopak, Zayn...
-Przepraszam, on taki jest. I Harry z resztą też. Liam i Niall są normalni... - zacząłem ich usprawiedliwiać. 
-Nie, nie. Nie o to chodzi. Jego oczy... to te z mojego snu!
-Um, nie. To nie możliwe żeby... - zastanowiłem się bardziej. Cholera, to faktycznie może być on. Ogień...
-Wiem, że teraz weźmiesz mnie za wariatkę, ale...
-Nie, nie... to nie tak. Nie jesteś wariatką. Nawet gdyby to był on, to tylko sen.
-Tak, tylko sen. Tylko sen! - zaczęła gestykulować rękami.
-Ciszej. Bo nas usłyszą.
-I dobrze. Niech słuchają i... - do kuchni wszedł blondyn. 
-Ym... film się zaczął i nie ma jeszcze jedzenia... - jąkał się. 
-Och, przepraszamy. Już niesiemy - wzięła jedną miskę popkornu, a drugą z impentem wręczyła mi. Zachichotaliśmy razem z Niallem, na co się uśmiechnęła. Czyli nie jest zła.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ Cześć wszystkim! :D
Rozdział już dłuższy, ale nadal mogą pojawić się błędy...
Zapraszam do nowej zakładki: MIEJSCA 

Dziękuję za wsparcie Julii i zapraszam na Jej blogi o Niall'u  :D
Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza :) 

4 komentarze:

  1. Aaaaa pierwsza bardzo podoba mi się jak piszesz czekam na następny
    Pozdrawiam Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, kochana. To twoje chyba pierwsze ff i nie masz co przejmować się jakimś błędami, bo one zawsze zdarzają się na początku. Z czasami wszystko będzie się poprawiało na lepsze i styl pisania i powoli zaczną znikać błędy, chodź nie twierdzę, że one są. U każdego są na początku więcej później coraz mniej :)
    Rozdział fajny, ale jak zwykle dla mnie mógłby być dłuższy, no ale nie każdy lubi pisać długie haha Weny <3
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał... Świetny rozdział. Lou jest super przyjacielem dla Perrie, ale czy on przypadkiem nie wie czegoś o Zaynie co może dotyczyć też Perrie? Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cuuudowny jak zwykle ! :D ♥
    Tylko dlaczego taki krótki ? ;C
    Czekam na nexta :* ♥♥
    Zapraszam również do mnie : http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = motywacja = ja wkładam w to więcej pracy = Tobie się lepiej czyta :D